wtorek, 30 grudnia 2014

Zimowe muffiny

Witajcie Kochani,

Jak wygląda Wasza zima? U nas póki co straszy lekkim mrozem, ale śniegu brak. W końcu to coś, co nawet trawników nie zakrywa trudno nazwać śniegiem. ;) Gdy na spacerze lub w czasie powrotu z pracy mróz musnął nam policzki i nosy, od razu ma się ochotę wypić lub zjeść coś rozgrzewającego. Gdy myślimy o czymś rozgrzewającym i zimowym, od w myślach rozgaszcza się zapach korzennych przypraw. Otulają swym ciepłym i zmysłowym aromatem każdego, kto im tylko na to pozwoli.
Dla nas grudzień zawsze pachnie cynamonem, kardamonem, goździkami oraz pomarańczami. Dokładnie tak też dla nas po części pachniały Święta Bożego Narodzenia. Aromaty nieodłączne, dające poczucie bezpieczeństwa i przywołującego najmilsze wspomnienia.
Z tych właśnie względów mamy dla Was dziś propozycję zimowych muffinów. Takich, które pachną korzennymi cudami zdominowanymi przez cynamon i goździki oraz pomarańczową skórkę. Mieszankę przypraw korzennych robimy sami, komponując to, co dla nas najfajniejsze. :) Ale z powodzeniem możecie zastąpić to dobrej jakości przyprawą gotową. A wracając do muffinów to są długo wilgotne za sprawą startego jabłka i umiarkowanie słodkie, co rekompensuje słodka polewa. Cudowne i proste do wykonania. :)

Zimowe muffiny
Zimowe muffiny

Składniki (na 12 muffinów, pieczemy ok. 20 minut w 180 °C):
- 250 g mąki
- 1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 czubate łyżeczki przyprawy do piernika (u nas wyrób własny)
- 3 łyżki kakao
- 1 jajko
- 150 ml mleka
- 80 g cukru
- 6 łyżek oleju
- skórka starta z 1 średniej pomarańczy
- 1 średnie jabłko starte na dużych oczkach

Polewa:
- pół tabliczki czekolady karmelowej

Ozdoby:
- płatki gorzkiej czekolady – 3-4 łyżki
Ozdabiamy muffiny

Własnego wyrobu przyprawa do piernika:
- 3 łyżki cynamonu
- 5-7 ziaren ziela angielskiego
- 5-6 ziaren pieprzu
- 10 goździków
- 1 łyżeczka mielonego kardamonu
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
Zimowe aromaty

Wykonanie przyprawy do piernika:
Wszystkie przyprawy umieszczamy w młynku do kawy i mielimy do konsystencji mielonego cynamonu. Możecie też użyć moździerza. Przesypujemy do małego pojemniczka i używamy dowolnie. Pachnie obłędnie. :)

Wykonanie muffinów:
Do większej miski wsypujemy mąkę, proszek do pieczenia, cukier, przyprawę do piernika, kakao i dokładnie wszystko mieszamy. W drugim naczyniu mieszamy mleko, olej, jajko oraz skórkę startą z pomarańczy i starte jabłko. Następnie wlewamy mokre do suchych i mieszamy szybko, nie musi być dokładnie – cały sekret muffinów. Wlewamy do foremek – na ¾ ich wysokości i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 °C na około 20 minut. Gdy wystygną ozdóbcie je albo cukrem pudrem, albo naszą propozycją polewy – stopiona czekolada karmelowa. Nim polewa zastygnie, posypcie muffiny czymś kontrastującym, np. płatkami gorzkiej czekolady. Smakują fantastycznie, zwłaszcza w towarzystwie gorącej kawy. Polecamy! :)
Aromatyczne muffiny

Piernikowe pozdrowienia,


Ania & Piotr

niedziela, 28 grudnia 2014

Wigilijny aromatyczny bigos na słodko

Witajcie Kochani tą grudniową i zimową porą,

Ten wyjątkowy świąteczny i zimowy czas jeszcze trwa. Za nami już Boże Narodzenie a przed nami Sylwester i Nowy Rok. Dla nas czas przed Świętami jak i same Święta były bardzo pracowite. Ania zdała ostatni egzamin – przedmiotowy przed obroną doktoratu i teraz oboje regenerujemy siły. Tych kilka dni wolnego, pozwala nam złapać oddech.
Jak minęły Wam Święta? Nasyciliście kubki smakowe do kresu możliwości i wytrzymałości waszych żołądków? Zawsze bardzo czekamy na ten okres roku, także jeśli chodzi o kulinaria. W tym względzie goszczą wtedy na stołach dania inne niż zwykle. Pewnie wielu z Was ma w głowie i pamięci smak zupy grzybowej czy pierogów robionych przez mamę wyryty na zawsze. Macie swoje ulubione potrawy wigilijne lub bożonarodzeniowe? Eksperymentujecie czy jesteście w tym względzie tradycjonalistami? Na pewno gości na Waszych stołach kapusta kiszona w wielu odsłonach. W tym roku oprócz tradycyjnej kapusty z grochem na wigilijnym stole zagościł u nas postny bigos na słodko. Pachniał grzybami leśnymi, których cudowny aromat przeplatał się z słodką nutą rodzynek i żurawiny. Był pyszny i nadal dojadamy jego poświąteczne resztki. Polecamy ten świetny i aromatyczny bigos. :)

Wigilijny aromatyczny bigos na słodko
Bigos na słodko
Świątecznie

Składniki:
- ok. 1,2 kg kiszonej kapusty, dość kwaśnej
- 2 duże marchewki
- 2 szklanki suszonych grzybów leśnych (objętość mierzona na sucho)
- szklanka suszonej żurawiny
- szklanka suszonych rodzynek (u nas zmieszane dwa rodzaje – drobne i duże)
- 2 duże cebule
- 3 liście laurowe
- 4-6 ziaren ziela angielskiego
- pieprz do smaku (ewentualnie sól – u nas bez soli, bo kiszona kapusta jest już słona, zwłaszcza ta bardziej kwaśna)
Grzyby suszone

Wykonanie:
Dzień wcześniej namoczcie grzyby na noc. Następnego dnia opłuczcie je starannie i te największe pokrójcie na mniejsze kawałki. Kapustę włóżcie do garnka, zalejcie ok. 2 szklankami wody, dodajcie liście laurowe, ziele angielskie i zacznijcie gotować na małym ogniu. Pokrojone grzyby możecie dodać praktycznie od razu do kapusty. Dodajcie starte na dużych oczkach marchewki oraz żurawinę i rodzynki. Dodajcie trochę pieprzu, wymieszajcie dokładnie i gotujcie na małym ogniu często mieszając. 
Bigos - czas start

Od czasu do czasu będziecie musieli podlać bigos niewielką ilością wody, bo inaczej będzie przywierał i się przypalał. Bigos gotujemy długo, nam zajęło to ponad 3 godziny. Na około 1 godzinę przed końcem gotowania dodajemy pokrojoną w grubą kostkę cebulę, którą wcześniej podsmażamy na złoto. Bigos razem z cebulą powinien gotować się około godziny – przenikną się lepiej aromatami. Spróbujcie czy jest dla Was dość doprawiony, dodajcie pieprzu i jeśli musicie to soli, ale zapewniam, że ta jest zbędna. Kiedy bigos jest gotowy? Kiedy kapusta jest tak miękka, że jest jak masło, grzyby mięciutkie, a większa część żurawiny tajemniczo zniknie. Serwujemy gorący i nie tylko od święta. :)

Gotowy bigos
Bigos podany

Świąteczne pozdrowienia,

Ania & Piotr

wtorek, 23 grudnia 2014

środa, 10 grudnia 2014

Zupa krem z dyni i ziemniaków

Witajcie tą późnojesienną porą,

Na zewnątrz coraz chłodniej. Często wracamy zmarznięci do domów. Wtedy z wielką chęcią rzucamy się na rozgrzewające i pyszne zupy. Generalnie jesień i zima zupami u nas stoi. U Was też? Pogoda zdecydowanie sprzyja spałaszowaniu parującej, pysznej zupy, która przyjemnie rozgrzeje nas od środka. Od razu jakoś tak lepiej się człowiekowi robi. :)
Zupa krem z dyni i ziemniaków
Mamy dla Was propozycję kremowej zupy, po trosze jeszcze przypominającej mijającą jesień. Jest zupa krem z dyni i ziemniaków. Jest aromatyczna, pikantna, sycąca i rozgrzewa od ręki. Kolor w sam raz na szarzyznę za oknem. Polecamy ją my i nasi bliscy. :)

Zupa krem z dyni i ziemniaków
Rozgrzewająca zupa

Składniki (na 7-8 osób):
- około 1,5 kg dyni
- około 1 kg dobrych ziemniaków
- 2  średnie marchewki
- 1 duża pietruszka
- 0,5 średniego selera
- mały por
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka suszonej czerwonej papryczki chili w płatkach
- 0,5 łyżeczki suszonego lubczyku
- 0,5 łyżeczki mielonego kuminu
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól i pieprz do smaku
- jogurt grecki lub typu greckiego do dekoracji
- prażone pestki dyni do dekoracji i na „smaczek”
Dynia muscat

Wykonanie:
Zaczynamy od wywaru. Wszystkie warzywa na wywar: marchewki, pietruszkę, selera i pora kroimy w plastry wrzucamy do dużego garnka z ok. 2 litrami wody. Dodajemy pokrojony w plastry czosnek, lubczyk, mielony kumin, chili w płatkach, sól i pieprz czarny. Gotujemy około 30 minut. Wtedy dodajemy pokrojone w dużą kostkę dynię i ziemniaki. Gotujemy około 20-30 minut aż ziemniaki będą miękkie a dynia będzie się rozpadać. Zdejmujemy zupę z ognia na chwilę by zmiksować ją na gładko. Następnie zupa wędruje z powrotem na ogień. Dodajemy do niej teraz gałkę muszkatołową. Spróbujcie, czy zupie Waszym zdaniem czegoś jeszcze nie potrzeba. Gotujemy dosłownie chwilę i możemy serwować. Podajemy koniecznie gorące, z kleksem jogurtu greckiego, który ozdabiamy dowolną ilością prażonych pestek dyni.  Smacznego i pikantnego. :)
Serwujemy zupę krem

Gorące i pikantne pozdrowienia,


Ania & Piotr

niedziela, 7 grudnia 2014

Placuszki pomarańczowe, czyli z dyni lub dyniowe

Witajcie Kochani,

Ostatnio wiało na naszym blogu ciszą. Przepraszamy. :) Na swoje usprawiedliwienie mamy ciąg dalszy walki z doktoratem Ani. Udało się zdać kolejny egzamin, dopiąć, napisać i oprawić pisarskie twory naukowe. Teraz czekanie na ostatni egzamin – przedmiotowy, recenzje i ostateczne uwieńczenie, czyli obronę. Ostatnie tygodnie były zatem dla nas bardzo intensywne i trudno było ogarnąć świat wokół. Zatem przepraszamy i wracamy do blogowej i kulinarnej twórczości. :)

Dziś mamy dla Was propozycję nadal jesienną, bo dyniową. Są to genialne placuszki z dyni. Nie wymagają specjalnie wielkich zabiegów, a są przepyszne i znikają z talerzy w takim tempie, że kuchnia nie nadąża z wydawaniem. ;) Możecie je podawać na słodko – z powidłami, dżemami, konfiturami lub cukrem. Wybornie smakują też w wersji wytrawnej – z rozmaitymi dipami czy sosami. Nasza wersja to opcja z domowym sosem czosnkowym. Podane zniknęły jeszcze szybciej niż weszły na stół. Fantastyczna alternatywa dla tradycyjnych placków ziemniaczanych. :) Myślimy, ba zuchwale powiemy, że jesteśmy pewni, że gdy ich spróbujecie, będziecie chcieli jeść je częściej. ;)

Placuszki pomarańczowe, czyli z dyni lub dyniowe

Placuszki z dyni
Skład:
- 5 szklanek dyni startej na dużych oczkach (u nas ponownie dynia muscat)
- 2 jajka
- 1 cebula starta na drobnych oczkach
- ½ szklanki posiekanej natki pietruszki
- około ¾ szklanki mąki – można, a nawet trzeba więcej, w zależności ile dynia puści wody
- ½ łyżeczki suszonego oregano
- ½ łyżeczki suszonego lubczyku
- ½ łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
- ½ łyżeczki soli
- olej do smażenia
Starta dynia z posiekaną natką
Starta dynia z przyprawami, ziołami, startą cebulą i jajkami
Gotowa masa na placuszki dyniowe

Wykonanie:
Do dużej miski wsypujecie startą dynię, cebulę, posiekaną natkę i wszystkie przyprawy. Wymieszajcie dokładnie. Następnie dodajcie jajka i ponownie masę wymieszajcie. Następny etap to dodanie mąki. Nie dodawajcie od razu całej. Dodajcie jej połowę. Teraz musicie wymieszać całość naprawdę dokładnie. Jeżeli stwierdzicie, że masa jest za rzadka, dodajcie jeszcze troszkę mąki i ponownie wyróbcie masę. Jeśli zajdzie taka potrzeba to ostatnią czynność powtórzcie. Gdy masa jest już gotowa, rozgrzejcie olej na patelni – ok. 0,5 cm warstwa wystarczy. Nakładajcie na rozgrzany olej porcje dyniowej masy, formując cienkie placki. Smażcie na złoty kolor około 2 minuty z każdej strony. Odsączcie na papierze z nadmiaru oleju. Serwujcie gorące z sosem czosnkowym lub innym, waszym ulubionym dodatkiem. Palce lizać! :)
Placuszki dyniowe z sosem czosnkowym

Dyniowe pozdrowienia i dyniowe smacznego!


Ania & Piotr

środa, 29 października 2014

Dynia a’la leczo, czyli smakowitości w kolorach jesieni

Witajcie dyniowo,

Dyniowy sezon ciągle trwa. Możemy wybierać, przebierać i zajadać. Małe, duże i te średniaki. Pomarańczowe, żółte, zielone, łaciate i chropowate. Urzekające są również te najmniejsze, ozdobne, które stanowią miły akcent w domowym zaciszu.
Sezon na dynie wykorzystujemy jak tylko możemy. Choć ostatnio średnio, czy nawet bardzo średnio u nas z wolnym czasem, bo obowiązki zawodowe i naukowe nam go pożerają i o zdanie nie pytają. Jednak pomimo bycia w niedoczasie, staramy się by sezonowe produkty nam nie uciekły. Podzieliliśmy się z Wami już przepisem na smakowitą zupę z dyni, która często gości na naszym stole. Znajdziecie ją tutaj. :) Dlatego też dziś proponujemy Wam dynię a’ la leczo. Pyszna, prosta i aromatyczna propozycja na obiad lub na kolację w smakowitych barwach jesieni. Polecamy! :)

Dynia a’la leczo, czyli smakowitości w kolorach jesieni

Dynia a'la leczo

Składniki:
- 1,5-2 kg miąższu dyni (u nas ponownie dynia Muscat) pokrojonego w dużą kostkę
- 6 dużych czerwonych lub kolorowych papryk (1-1,5 kg papryki) pokrojonych w dużą kostkę
- 1-1,5 kg polnych pomidorów obranych ze skóry i pokrojonych w ósemki lub inne duże kawałki
- 2 duże czerwone cebule pokrojone w grubą kostkę lub piórka
- 3-4 posiekane ząbki czosnku
- 2 łyżki oleju rzepakowego
- 0,5 łyżeczki chili suszonego w płatkach
- 1-1,5 łyżeczki mielonej słodkiej papryki
- sól i pieprz do smaku
- 300 g dobrej chudej kiełbasy pokrojonej w plastry (u nas to tylko mały dodatek do dania i możecie kiełbasy nie dodawać wcale)

Dynia Muscat
dyniowato

Wykonanie:
Potrzebny nam będzie duży garnek, z grubym dnem. Wlewamy do niego olej rzepakowy i rozgrzewamy. Następnie dodajemy cebulę i podsmażamy aż się zeszkli. Następnie dorzucamy do cebuli pokrojoną w dużą kostkę paprykę i chwilę podsmażamy. Gdy papryka puści soki, i trochę się w nich poddusi – będzie pół miękka, dorzucamy do garnka dynię oraz czosnek. Jeśli warzywa nie puszczą wystarczającej ilości swoich soków, to podlejcie wszystko niewielką ilością wody. Gdy się wszystko zagotuje i będzie wesoło bulgotać dodajcie przyprawy – chili suszone w płatkach, mieloną słodką paprykę, sól oraz pieprz. Przykrywamy i pichcimy na małym ogniu.

Leczo w kociołku
W tym czasie rozgrzewamy patelnię i wrzucamy na nią pokrojone pomidory bez skóry. Smażymy tak długo, aż pomidory się będą rozlatywać, a część wody z nich odparuje. Gdy tak się stanie, dorzucamy je do garnka z resztą warzyw. Mieszamy w naszym kociołku i próbujemy, czy dość w nim mocy, czyli przypraw. Jeśli trzeba, lub macie ochotę dodajcie więcej chili lub słodkiej papryki, czy pieprzu. Dajemy daniu teraz jakieś 10 do 15 minut, żeby wszystkie smaki sobą przeszły. W tym czasie wyczyśćcie patelnię po pomidorach i podsmażcie na niej kiełbasę w plasterkach lub półplasterkach. Pamiętajcie, żeby była to dobra jakościowo i smakowo kiełbasa, bo inaczej zepsuje całą potrawę. Jak się zrumieni a leczo będzie Waszym zdaniem gotowe to dodajcie ją do bulgoczącego dyniowego leczo i dobrze wymieszajcie. Niech się chwilę przegryza na ogniu. Możecie również nie dodawać kiełbasy, a będziecie mieć wtedy wegetariańską dyniowa ucztę. Palce lizać! :) Podawajcie koniecznie gorące. Wyśmienicie smakuje z pieczywem lub z ryżem. Pyszne jest także solo, bez żadnych dodatków. Smacznego! :)

"Leczozajadanie" ;)

Jesienne i kolorowe pozdrowienia,


Ania & Piotr

wtorek, 28 października 2014

Dziękujemy za ponad 10 tysięcy odwiedzin! :)

Kochani,

Dziękujemy Wam za ponad już 10 tysięcy odwiedzin na naszym blogu. :) Bardzo dziękujemy a jeszcze bardziej się cieszymy. :) 
W ramach podziękowań kwiaty przesyłamy. ;)

Kwiaty dla Naszych Czytelników

Aktualnie na godzinę 19:00 w dniu dzisiejszym, czyli 28.10.2014 nasz licznik wyglądał tak:

Nie posiadamy się z tego względu z dumy i utwierdza nas to w tym, co robimy dając jeszcze więcej "power'a" do dzielenia się z Wami naszym kucharzeniem. Obiecujemy, że będziemy gotować dalej i więcej, a rezultatami dzielić się z Wami tutaj.
Od rozpoczęcia naszej kulinarnej przygody najpopularniejsze według odsłon 3 posty to:
Tarta z kurczakiem

Niedługo szykujemy dla Was niespodziankę, ale o tym na razie cicho sza! ;) 
Idziemy napawać się radością nad filiżanką kawy. :) Wspierajcie nas dalej odwiedzając naszego bloga oraz dzieląc się z nami komentarzami  i swoimi kuchennymi doświadczeniami. Zapraszamy i dziękujemy. :)

Pozdrawiamy i miłego wieczoru Wam życzymy :)

Ania & Piotr

niedziela, 19 października 2014

Krewetki z makaronem z pikantną nutą na szybko

Ciepłe dzień dobry na te chłodne dni,

Czasem bywa tak, że wszystko jest nie tak i na opak. Deszcz pada, jest szaro, buro i ponuro. Ucieknie nam autobus lub tramwaj sprzed nosa, ktoś zawarczy lub nas obsztorcuje. Ulubione buty przemokną, wiatr przeszyje zimnem a kawa nie postawi na nogi tak jak zawsze. Zdarza Wam się tak? Ręka do góry, kto się może pod tym podpisać. Chyba wielu z Was właśnie podniosło rękę. Nie oszukujmy się, każdy ma czasem tak dzień na „nie”. Jest wiele rzeczy, które wtedy pomagają. Dla nas może to być kubek gorącego kakao, koc i do tego jakiś optymistyczny film. Inna opcja to kieliszek dobrego wina i przyjemne nuty sączące się w tle, lub też jakiś nieskomplikowany a smaczny posiłek, zwłaszcza w towarzystwie najbliżej osoby. A co na Was działa najlepiej w takiej sytuacji?
My dziś skoncentrujemy się na posiłku. Będzie to prosta i ekspresowa propozycja jedzenia, które nam praktycznie zawsze poprawia nastrój. Również jego wspólne przygotowanie. :) Lekko pikantne krewetki z makaronem, pomidorami i czarnymi oliwkami na szybko. Rozgrzewa, jest proste i pyszne. Co Wy na to? Do tego kieliszek białego, ulubionego wina i od razu świat wokół nie jest taki zły. :)

Krewetki z makaronem z pikantną nutą na szybko
Pikantne krewetki na szybko z makaronem

Składniki (na 2 osoby):
- 200 g krewetek (u nas mrożone grenlandzkie)
- 1 ząbek czosnku drobno posiekany lub starty na tarce
- 1 duży lub 2 średnie pomidory pokrojone w kostkę
- 1 garść pokrojonych w plasterki czarnych oliwek
- 1 garść posiekanej natki pietruszki
- sok z połowy cytryny
- 1 łyżka stołowa świeżego posiekanego drobno chili
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 4-5 łyżek białego wina do podlania krewetek (opcjonalnie, a u nas zawsze;) )
- połowa opakowania makaronu spaghetti
- sól i pieprz do smaku
Krewetki na szybko

Wykonanie:
Tradycyjnie zaczniemy od wstawienia wody na makaron i rozmrożenia krewetek (wcześniej opisaliśmy ten sposób tutaj). W tym czasie siekamy wszystko co musimy przygotować, żeby mieć wszystko przygotowane. Gdy woda na makaron wrze, to wrzucamy go i przystępujemy do prac głównych. Na patelni rozgrzewamy oliwę. Następnie wrzucamy na nią czosnek i chili. Smażymy chwile aż chili puści soki. Wtedy na patelni lądują rozmrożone i osączone krewetki. Po krótkiej chwili skrapiamy je sokiem z cytryny i dorzucamy połowę posiekanej natki. Dajemy im minutę po czym podlewamy wszystko winem i czekamy aż się na patelni wszystko zagotuje. Wtedy dorzucamy oliwki i pomidory. Wino może być to samo, które podamy razem z daniem. Dusimy chwilę. Na tym etapie prac, makaron powinien już być gotowy. Odcedzamy, dorzucamy na patelnię i mieszamy. Dajemy daniu chwilę, minutę, maksymalnie dwie, by wszystko się dobrze wymieszało a makaron wchłonął cudowny sos. Nakładamy porcje na talerze, posypujemy pozostałą natka pietruszki i podajemy. Pychota. Od razu zajadamy, w doborowym towarzystwie ulubionego wina, a przede wszystkim bliskiej osoby. Smacznego życzymy! :)
Szybki obiad dla Dwojga :)

Pozdrawiamy ciepło,


Ania & Piotr

czwartek, 16 października 2014

Przekąski z tortilli w wersjach dwóch: na pomidorowo i na łososiowo

Witajcie Kochani,

Liści na drzewach regularnie ubywa, ale pogoda jest dla Nas w miarę łaskawa jak na jesień w polskim wydaniu. Sprzyja spacerom zdecydowanie, ale coraz dłuższe wieczory sprzyjają też spędzaniu ich w gronie znajomych oraz rodziny. Takie wieczory natomiast sprzyjają przyrządzaniu jakiś przekąsek. Dla jednych idealnym uzupełnieniem rozmów będzie coś słodkiego, a inni oddadzą się wytrawnym przegryzkom. U nas wygrała opcja druga. Mamy dziś dla Was propozycję przekąsek w wersji słonej, czyli wytrawnej. Jest to pomysł na coś szybkiego i bardzo smacznego. Są to roladki z tortilli w dwóch odsłonach – jedna z suszonymi pomidorami i twarożkiem a  druga z chrzanowym twarożkiem i wędzonym łososiem. Sprawdzają się znakomicie jako finger food na takie wieczorne spotkania przy herbacie, jak i na różnych imprezach, przyjęciach. Znikają z talerzy w tempie błyskawicznym. Polecamy je bardzo, gdyż wykonanie zajmuje mało czasu, a są smakowite. :)

Przekąski z tortilli, czyli finger food w wersjach dwóch: na pomidorowo i na łososiowo
Roladki na desce

Składniki na tortille z pomidorami suszonymi i twarożkiem:
- 3 placki tortilli
- 1 kremowy twarożek śmietankowy lub naturalny
- 8-10 pomidorów suszonych w zalewie z oliwy/oleju
- 1 garść czarnych oliwek pokrojonych w plasterki

Składniki na tortille z chrzanowym twarożkiem i łososiem wędzonym:
- 3 placki tortilli
- 1 kremowy twarożek śmietankowy lub naturalny
- 1,5-2 łyżeczki chrzanu tartego
- 100-150 g łososia wędzonego na zimno
- 3 korniszony lub ogórki kiszone pokrojone w cienkie plastry
- 3 łyżki stołowe pokrojonych w plastry czarnych oliwek
- sok z połowy cytryny

Wykonanie:
Wykonanie jest proste. Najłatwiejsze są roladki z pomidorami i od nich zaczniemy. Bierzemy się za zmiksowanie suszonych pomidorów z odrobiną zalewy w której się znajdowały. Potem dodajemy do nich cały twarożek i miksujemy na gładko. Szykujemy placki tortilli. Zmiksowane pomidory z twarożkiem dzielimy na trzy części. Smarujemy każdy placek równo taką masą. Bliżej jednej strony placka, usypujemy pas pokrojonych oliwek. Teraz możemy zawijać roladki. Każdą z nich zawijamy w folię spożywczą lub aluminiową, formując ściśle walce i dociskając je. Ważne by zawinięte były ciasno – ułatwi to potem krojenie.
Tortilla z twarożkiem z suszonymi pomidorami

Tortilla z chrzanowym twarożkiem z wędzonym łososiem
Roladki z łososiem też robi się prosto, ale wymagają ciut więcej zachodu. Twarożek mieszamy z chrzanem bardzo dokładnie i dzielimy go na trzy części. Rozkładamy tortille. Smarujemy każdy placek równo takim chrzanowym twarożkiem i bliżej jednej strony placka układamy plastry łososia. Rybę skrapiamy sokiem z cytryny, układamy na nim pokrojone oliwki i plasterki korniszonów. Możecie jeszcze posypać łososia koperkiem lub natką pietruszki – smakuje jeszcze lepiej. U nas tym razem było bez takich dodatków – nie wiedzieliśmy czy wszyscy goście je lubią. ;) Podobnie jak poprzednio zwijamy roladki, pamiętając by zrobić to dość ciasno. Obwijamy każdą folią spożywczą lub aluminiową ciaśniej je formując.
Kroimy tortille


Tak przygotowane roladki mogą być krojone od razu, ale wiemy z doświadczenia, że lepiej się je pokroi, jeśli spędzą przynajmniej pół godziny w lodówce. Każdą roladkę kroimy po skosie w plastry szerokości ok. 2 cm i układamy na półmisku lub talerzu farszem go góry – będą się super prezentować. Z jednego placka w zależności od jego średnicy wychodzi około 10 kawałków. Ciekawy i smaczny finger food mamy gotowy. Serwujemy! :)
Przekąski z tortilli na półmisku

Jesienne pozdrowienia,

Ania & Piotr

niedziela, 12 października 2014

Pstrąg tęczowy prosto z patelni

Witajcie Kochani,

Czy potrzebna Wam kampania społeczna, czy jak kto woli kampania edukacyjna, żeby zjeść kawałek ryby? Nam zdecydowanie nie. Ryby często u nas goszczą pod różną postacią. Czy jest to bardziej lub mniej zwyczajny śledź, makrela, łosoś, dorsz lub pstrąg, miejsce na stole się dla nich zawsze znajdzie. Po prostu ryby nam smakują pod wieloma postaciami. Tym razem padło na pstrąga tęczowego. Lubicie? Jako że piękne, świeże filety z niego kusząco się do nas uśmiechały, w brzuchach nam burczało to postanowiliśmy przyrządzić go na ekspresowo. Najłatwiej i najszybciej jak można, czyli na patelni. :)
Tęczowy pstrąg

Mamy dla Was dziś propozycję banalnie prostego do przyrządzenia pstrąga tęczowego prosto z patelni, w zielono-żółtym towarzystwie. :)

Pstrąg tęczowy prosto z patelni w zielono-żółtym towarzystwie
Pstrąg prosto z patelni

Składniki do przyrządzenia ryby (na 3-4 osoby):
- ok. 500 g świeżych filetów z pstrąga tęczowego
- sok wyciśnięty z połowy cytryny
- sól i świeżo zmielony kolorowy pieprz do smaku
- plasterki cytryny do dekoracji
Składniki do przyrządzenia dodatków (na 3-4 osoby):
- ok. 200 g ryżu (sucha waga)
- 0,5 łyżeczki curry lub kurkumy (co macie pod ręką)
- ok. 500 g świeżych brokułów
- sól i pieprz do smaku

Wykonanie:
Zaczynamy od wstawienia wody na ryż i wody na brokuły. Filety z pstrąga kroimy na mniejsze kawałki – porcje. Każdy kawałek oprószamy solą i świeżo zmielonym kolorowym pieprzem. Układamy kawałki ryby w jakimś naczyniu i skrapiamy sokiem z cytryny. Zostawiamy na chwilę, by ryba przeszła aromatem. Można zostawić ją też na dłużej, lub przygotować dnia poprzedniego. W tym czasie możecie ugotować ryż – wodę doprawcie curry lub kurkumą. Będzie świetnie smakował a jeszcze lepiej wyglądał. Ugotujcie też różyczki brokułów, ale nie rozgotujcie ich.
Następnie, gdy ryż i brokuły są już gotowe, rozgrzewamy patelnię, na której można smażyć bez użycia tłuszczu. Smażymy kolejne kawałki uprzednio przygotowanej ryby. 2-3 minuty z każdej strony na pewno wystarczą, przy dobrze nagrzanej patelni. Ryba gotowa. :)
Teraz całość ładnie układamy na talerzu, rybę możemy ozdobić plastrami cytryny. Pyszny, zdrowy i ekspresowy obiad , a w dodatku kolorowy. Podajemy i pałaszujemy! :)
Tęczowy pstrąg w zielono-żółtym towarzystwie

Tęczowe pozdrowienia,


Ania & Piotr

piątek, 10 października 2014

Dynia na kremowo

Witajcie Kochani,

Gdzie nie spojrzeć cała gama odcieni pomarańczowych liści. Sezon na nie w pełni. W pełni także sezon na dynie. Spotkamy wiele odmian dyniowatych. Można zdecydowanie powiedzieć, że jest skarbnicą cennych substancji. Zawiera dużo β-karotenu, a także potas, wapń, witaminy z grupy B. Warto pamiętać, że nie zawiera sodu, zatem osoby z nadciśnieniem lub problemami krążeniowymi mogą ją jeść. Pestki z dyni są jeszcze bardziej wartościowe odżywczo niż dynia. Są zdecydowaną bombą prozdrowotną. Polecamy. :)
Dynia na kremowo

Jest to warzywo, z którego można wyczarować wiele kulinarnych rarytasów. Placki, zupy, gulasze, ciasta, farsze i można by tak jeszcze wyliczać. My lubimy dynię w praktycznie każdym wydaniu. A jakie jest wasze ulubione wcielenie dyni?
Dynia muscat

Dziś proponujemy Wam aromatyczną, kremową zupę z dyni. Jest to zupa, która na pewno zawsze Wam się uda a jej przygotowanie jest banalne. Dopadliśmy odmianę muscat, o ciemno pomarańczowym, wyjątkowo aromatycznym i słodkim miąższu. Nasza zupa to wersja rozgrzewająca, a wszystko dzięki dodatkowi świeżej papryczki chili. Jest sycąca i idealna na jesienny obiad, czy jako pierwsze danie obiadu dla rodziny lub przyjaciół.
Wnętrze dyni muscat

Dynia na kremowo

Składniki (na 4-5 osób):
- 3  średnie marchewki
- 1 duża lub 2 średnie pietruszki
- 1 mały lub 0,5 średniego selera
- mały por
- około 1 kg dyni – u nas akurat dynia muscat
- 1 łyżka stołowa posiekanej drobno czerwonej papryczki chili
- 0,5 łyżeczki suszonego lubczyku
- 0,5 łyżeczki pieprzu ziołowego
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól i pieprz do smaku
- jogurt grecki lub typu greckiego do dekoracji

Wykonanie:
Zaczynamy od obrania i wyszorowania wszystkich warzyw na wywar. Marchewki, pietruszkę, selera i pora kroimy w plastry wrzucamy do garnka z ok. 2 litrami wody. Doprawiamy lubczykiem, pieprzem ziołowym, solą, pieprzem czarnym i gotujemy, aż warzywa będą półtwarde. Wtedy dodajemy pokrojoną w dużą kostkę dynię i posiekane chili. Wszystkie warzywa powinny być pokryte tylko cienką warstwą bulionu. 
Zupa w garnku
Gotujemy około 15-20 minut aż dynia zacznie się rozpadać. Jest to moment, kiedy możemy zdjąć na chwilę zupę z ognia i zmiksować wszystko na gładko. Zanim zmiksujecie, odlejcie na wszelki wypadek trochę bulionu do miseczki. Zabezpieczycie się przed za rzadką zupą, lub będziecie mogli go dolać jak wyjdzie za gęsta. Stawiamy garnek ze zmiksowaną zupą na ogień i dodajemy szczyptę gałki muszkatołowej, aby podkręcić smak zupy. Ewentualnie wtedy można też doprawić ją jeszcze solą i pieprzem, jeśli czegoś jej Waszym zdaniem brakuje. Zagotujcie zupę chwilę i możecie podawać. Prawda, że proste? :) Zupę podajemy z kleksem jogurtu greckiego, którą posypcie płatkami suszonego chili lub szczyptą świeżego. Jeśli macie, możecie posypać zupę świeżo prażonymi  pestkami dyni. Serwujemy takie pyszności od razu! :)
Pyszności dyniowe na talerzu

Pomarańczowe i dyniowe pozdrowienia,

Ania & Piotr

poniedziałek, 6 października 2014

W czarnogórskim gaju oliwnym

Witajcie w tą piękną, złotą jesień,

Choć poranki ostatnio bywają bardzo zimne, to myślimy, że obecną jesień można zaliczyć do jednej z piękniejszych. Temperatury w dzień są dość wysokie, dni słoneczne, a liście w całej gamie złocistości pięknie kontrastują z błękitnym niebem. Przynajmniej tak wygląda u nas od tygodnia jesień. A jak to z tą jesienią u Was?

Jeśli jest Wam chłodno i buro, to może letnie wspomnienia Was trochę naładują energetycznie. Może w takim ładowaniu baterii pomogą Wam nasze wspomnienia kulinarne z Gaju Oliwnego w Czarnogórze. :) Dziś prawie wszystko w poście będzie krążyć wokół oliwy i oliwek. Wybaczcie nam, ale degustacja czarnogórskich potraw pod dachem z oliwnych gałęzi przeplecionych z błękitem nieba, zostaje w kubkach smakowych i oczach na długo. :)
Oliwkowy szaszłyk
Błogie chwile między oliwkami


W czasie naszych wakacji na Bałkanach odwiedziliśmy Gaj Oliwny w Czarnogórze w miejscowości Bar. Ale zanim tam dotarliśmy, odwiedziliśmy najstarsze drzewo oliwne na Bałkanach. Szacuje się, że może mieć nawet około  2000 lat, ale ciężko to jednoznacznie określić. Coś niesamowitego, rzeźba sama w sobie. Trudno uwierzyć, że stworzona przez naturę. Zobaczcie jak majestatycznie „Stara Maslina” prezentuje się na zdjęciach, pomimo tego, że ucierpiała w pożarze. Niestety prawdopodobnie powoli umiera, więc nacieszmy nią oczy, póki można.
Najstarsze drzewo oliwne na Bałkanach

Nasze zwiedzanie następnie przeniosło się do ruin Starego Baru, a właściwie murów obronnych Stary Bar. Jak widzicie na zdjęciach jest to miejsce dość klimatyczne. W klimacie przypomina włoskie miasta – twierdze. Nic dziwnego, w końcu to właśnie Rzymianie wybrali te wzgórza i założyli w nich osadę, która z biegiem kolejnych stuleci przeszła w ręce Słowian.
Stary Bar

W pobliżu ruin Starego Baru znajduje się Gaj Oliwny, w którym gościła nas polsko-czarnogórska rodzina. Rodzina ciekawa, mozaikowa. Pani Marzena Peričič z pochodzenia jest polką, poetką i rzeźbiarką. Razem z mężem prowadzi, jeśli to można tak nazwać oliwkowy interes – gaj oliwny. Ich syn Alan jest przewodnikiem w Czarnogórze. Pani Marzena rzeźbi, a jakże by inaczej, w drewnie z drzew oliwnych. Więcej  o tym spotkaniu możecie przeczytać na blogu Piotrka a poniżej zobaczyć nas w jej towarzystwie. Dostaliśmy od niej prezent, a jaki, o tym też przeczytacie na blogu Bibliotekarza. Polecamy :)
Z Panią Marzeną pod oliwkami

Gaj Oliwny to klimatyczne miejsce. W słoneczny i upalny dzień przyjemnie jest się schować pod oliwnym drzewem. A jak do tego próbuje się oliwek z tamtejszych drzew, oliwy z nich wyciśniętej oraz innych smakołyków czarnogórskiej kuchni, popija lemoniadę, a do tego z najbliższą osobą to wszystko to….czego chcieć więcej. :)
Gaj oliwny w Barze

Poczęstowano nas oliwkami czarnymi i zielonymi. Były wyśmienite. Poprzestać na kilku było nie sposób.
Czarne złoto

Zielone złoto

O zaletach oliwy można by pisać całe elaboraty. Oliwa jest podstawą czarnogórskiej kuchni i ląduje w wielu potrawach. Jest to bogactwo nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin młodości - A, D, E, K i co ciekawe F oraz bezcennych polifenoli. Jednym zdaniem źródło zdrowia, która ma działanie przeciwnowotworowe, przeciwstarzeniowe oraz ochronno-lecznicze na nasze serce i układ krwionośny. Oliwa wytłoczona z tamtejszych oliwek miała smak nieziemski i w postaci wielkiej litrowej butelki wróciła do nas do kraju. Jest fantastyczna!

Próbowaliśmy również koziego białego sera, lekko solonego. Niesamowity smak.
Pyszny kozi ser

Ciekawe były również coś jakby nasze racuszki (nazwa niestety wyleciała nam z głowy na dobre), które jada się z miodem na słodko, lub w wersji wytrawnej z oliwą. Naszym zdaniem w obu wersjach są pyszne.
Czarnogórskie racuszki

Smakowało nam także tamtejsze wydanie baklawy z miodem i orzechami różnymi. Słodkie na tyle, żeby nie sięgnąć już po drugi kawałek, a dobre na tyle, by jednak się na drugi skusić. ;)
Czarnogórska baklawa

Poczęstowano nas czymś w stylu burka, czyli zawijańca z ciasta typu francuskiego ze szpinakiem. O burku pisaliśmy w poście o smakachodkrytych na Bałkanach. Ta wersja była rewelacyjna i zdecydowanie jeden kawałek to było za mało. :)
Szpinakowe burki

Co najbardziej zostanie nam z pamięci z tego miejsca? Na pewno nieziemski smak oliwek z tego gaju oraz przepysznej oliwy, który zabraliśmy ze sobą do domu. Taka cudowna chwila wytchnienia od upału w sielankowym otoczeniu. Polecamy zdecydowanie, jeśli tylko będziecie mieli okazję. :)
Oliwki nad głowami

Oliwkowe pozdrowienia,


Ania & Piotr

Drukuj w PDF

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...